Roślina ta miała szczególne znaczenie wśród ludów Majów, Inków i Azteków, gdyż uważali ją za roślinę świętą.
Na długo przed najazdem Kolumba ludy Ameryki Środkowej uprawiali tę roślinę na szeroką skalę. Aztekowie wykorzystywali potrawy przyrządzone z amarantusa w wielu swoich obrzędach. Ze zmielonych nasion produkowali tortille oraz napoje, zaś młode liście i pędy wykorzystywali jako warzywo, które niekiedy służyły im jako przyprawa. W czasie spokoju do amarantusowych wypieków dodawano miód, zaś w trakcie wojen dolewano krew jeńców, bo wierzono, że dodaje ona odwagi. Dlatego też w okresie podbojów kolonialnych hiszpańscy zakonnicy uważali je za diabelskie zielsko. Było dla nich symbolem pogaństwa, dlatego rozkazali całkowicie je zniszczyć. Co ciekawe, długo po tym wydarzeniu, amarantus został na nowo odkryty i sprowadzony do Europy przez pewnego mnicha. Roślina ta dużą popularnością cieszy się w obu Amerykach, południowo-wschodniej Azji, w Indiach, Nepalu, na Cejlonie, a także w Afryce, przede wszystkim w Nigerii, Mozambiku i Ugandzie.
Szarłat wyniosły (czyli polski odpowiednik amarantusa) nazywany jest zbożem XXI wieku. Jego nasiona zawierają najwięcej składników odżywczych, które przewyższają nawet ziarna pszenicy. W swoim składzie mają więcej żelaza niż szpinak oraz więcej błonnika niż otręby owsiane. Oto kilka powodów, dla których warto sięgnąć po amarantus:
Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com