„Być jak Elizabeth Taylor" – recenzja spektaklu

Opublikowano: 2016-09-15
Recenzja spektaklu „Być jak Elizabeth Taylor
Zjawiskowa Małgorzata Foremniak i znakomity Sambor Czarnota – dla takich spektakli warto chodzić do teatru.

Gram kobietę, którą targają emocje. Do każdej sceny uszyta jest specjalna kreacja. Będzie się mieniło, będzie na co popatrzeć – tak słynna doktor Zosia z serialu „Na dobre i na złe”, czyli Małgorzata Foremniak zapowiadała swoją postać Elizabeth Tylor. Nie kłamała! Mieniło się nie tylko przepięknymi kreacjami, ale także wulkanem emocji, które aż rozlewały się na publiczność.

Widzowie zostają przeniesieni na dwie godziny do Nowego Jorku. Jest rok 1976. Do apartamentu słynnego hotelu The New York Palace, w którym mieszka wybitny psycholog i terapeuta Tony Slawers przychodzi niespodziewanie jego wieloletnia pacjentka Elizabeth Taylor. Po chwili pojawia się tam również Richard Burton. Także jego pacjent i przyjaciel. To niezwykły wieczór najsłynniejszej pary w dziejach Hollywood. Po swoim drugim, spektakularnym małżeństwie postanawiają się rozstać. Punkt wyjścia dramatu jest pretekstem do pokazania życia wielkich gwiazd tuż przed rozpadem ich związku. Szczególna narracja sztuki przenosi nas w czasie, co pozwala na pokazanie wyjątkowych i ważnych miejsc w życiu pary- londyńskiego hotelu Dorchester, hotelu Astoria w Rzymie, hotelu Ritz w Paryżu i oczywiście Nowego Jorku, na pokazanie wyjątkowych i ważnych miejsc w życiu pary.

Autorzy sztuki zmierzyli się z trudnym zadaniem prowadzenia równoległych narracji: raz przenosimy się do ważnych momentów Elizabeth i Richarda, by za chwilę powrócić do momentu roku 1976 i ich wspólnego spotkania u terapeuty. Świetnie napisany scenariusz pozwolił na to, że ani przez chwile widz nie czuje się zagubiony. Duże brawa!

Tytułową rolę zagrała znana nam głównie, jako blondynka – Małgorzata Foremniak. Widzowie Teatru IMKA będą zaskoczeni, gdyż aktorka tutaj staje się brunetką łudząco podobną, zarówno fizycznie jak i mentalnie, do samej ikony Elizabeth Tylor. Kolokwialnie mówiąc: kawał dobrej roboty! Jej postać jest pełna temperamentu i targających nią emocji. Wygląda jak milion dolarów, bowiem na jej kreacjach lśnią kryształki Swarovskiego. Nie mniejsze brawa dla Sambora Czarnoty, który jako zagubiony i wręcz zmęczony terapią małżeńską Richarda i Elizabeth sam stara się odciąć od emocji. Niezwykle przejmująca rola, która obnaża także drugą stronę medalu bycia psychologiem. Widz ma okazję zobaczyć i doświadczyć, że nie da się całkowicie odciąć od takiej pracy. W roli męża Tylor możemy podziwiać Pawła Deląga, a w pozostałych (kilku rolach!) świetną Martynę Kliszewską.

Jeśli chcielibyście spędzić miło wieczór, a przy okazji dowiedzieć się czegoś o jednej z najsłynniejszych aktorek świata to zapraszam zdecydowanie do Teatru IMKA w Warszawie. Na pewno warto!

Być jak Elizabeth Tylor, Teatr IMKA w Warszawie
OBSADA:
Elizabeth Taylor – Małgorzata Foremniak
Richard Burton – Paweł Deląg
Tony Slowers – Sambor Czarnota
Norma Perins – Martyna Kliszewska

Scenariusz i reżyseria – Jakub Przebindowski
Scenografia – Witek Stefaniak
Kostiumy – Tomasz Ossoliński

Stylizacja fryzur i peruki- Instytut Włosów Danuta Gonera
Charakteryzacja- Monika Pondo, MAC Cosmetics

Joanna Sieg (joanna.sieg@dlalejdis.pl)
Joanna Ulanowicz (joanna.ulanowicz@dlalejdis.pl)



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat
COUNT:15