Jarosław Ziętara. Dziennikarz. Zaginiony. Zamordowany. Poszukiwany.

Opublikowano: 2016-01-10
Tajemnice sprawy zaginięcia Jarosława Ziętary.
Sprawę uprowadzonego i zamordowanego poznańskiego dziennikarza zna cała Polska. Od prawie 24 lat pojawiają się nowe wątki z tym związane. Od tego też czasu niezidentyfikowane jest jego ciało.

Państwo polskie, jego władza, jak i również organa ścigania pozostają bezradne wobec tej zagadki.

Dziennikarz „Gazety Poznańskiej” – Jarosław Ziętara wyszedł z wynajmowanego mieszkania, 1 września 1992 r. i od tamtej pory słuch o nim zaginął. Nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się tamtego dnia. Z ustaleń wynika natomiast, czym interesował i jaką sprawą zajmował się w tamtym czasie redaktor.

Mianowicie, chodzi tutaj o holding Elektromis, a co za tym idzie – interesy łączące znanych wielkopolskich biznesmenów – Mariusza Świtalskiego oraz Aleksandra Gawronika.Zarówno Świtalski, jak i Gawronik zaistnieli w świecie biznesu jeszcze w latach osiemdziesiątych.

Elektromis został założony przez Mariusza Świtalskiego w 1987 roku i zajmował się handlem hurtowym. W 1995 roku spółka została sprzedana firmie Jeronimo Martins Dystrybucja S.A, która wkraczała wówczas na polski rynek.

Jarosław Ziętara interesował się Elektromisem ze względu na działalność związaną z importem i dystrybucją alkoholu. Podejrzewał, że może mieć to związek z obszarem tzw. „szarej strefy”, która – de facto – jest zakazana.

Trudno jedoznacznie określić, czy osoby zaangażowane w przedsiębiorstwo miały związek z porwaniem i zabójstwem dziennikarza „Gazety Poznańskiej”, jednakże biorąc pod uwagę wieloletnie przesłanki, jest to bardzo prawdopodobne.

Ochroniarze Elektromisu, którzy swego czasu w ramach „ostrzeżenia” pobili Jarosława Ziętarę zostali zatrzymani, jednakże do tej pory nie udało się postawić ich w stan oskarżenia. Ze względu na przedawnienie, prokuratura postanowiła umorzyć sprawę.

Aktualnie prowadzone jest postępowanie przeciwko byłemu senatorowi, Aleksandrowi Gawronikowi, któremu zarzuca się podżeganie do zabójstwa dziennikarza. Oskarżony nie przyznaje się do winy.

W środę, 16 grudnia 2015 r. miał się rozpocząć proces Aleksandra Gawronika. Niestety, dzień wcześniej, 15 grudnia 2015 r. , okazało się, że z obrony zrezygnowali jego adwokaci.

Z uwagi na potrzebę ustalenia nowego reprezentanta, sprawę odroczono, do momentu przydzielenia obrońcy z urzędu oraz jego zapoznania się z dokumentacją. Ponieważ materiał jest obszerny, trudno jednoznacznie określić, w jakim terminie proces zostanie wznowiony.

Zarówno Jacek Ziętara - brat zamordowanego Jarosława Ziętary, jak i krakowski prokurator – Piotr Kosmaty uważali, że rezygnacja adwokatów Gawronika niepotrzebnie skomplikowała całą sprawę. Sam oskarżony twierdził, że zajście to również nie leży w jego interesie, gdyż chciałby jak najszybciej oczyścić się ze stawianych mu zarzutów. Być może już niedługo będzie miał okazję, ponieważ otrzymał adwokata z urzędu. Wszystko zależy od czasu, w jakim nowy obrońca zapozna się z materiałem postępowania.

Nie ulega wątpliwości, że cała sprawa owiana jest swego rodzaju aurą tajemniczości. Zgodnie ze starym powiedzeniem, można by stwierdzić, że skoro nie ma ciała, nie ma zbrodni. Jednakże są świadkowie, okoliczności i – co chyba najważniejsze – podejrzani. Całość kreuje dowody. Czy szala sprawiedliwości przesunie się po stronie „za”, czy po stronie „przeciw” – czas pokaże.

Magdalena Piechowiak
(magdalena.piechowiak@dlalejdis.pl)

Fot. ARCHIWUM RODZINNE



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat
COUNT:15