„Laura i świąteczny anioł” – recenzja

Opublikowano: 2022-12-05
Recenzja książki „Laura i świąteczny anioł”.
„Pamiętajcie, że anioły nie rozumieją słowa „niemożliwe”.

Za mną już kilka tegorocznych „dorosłych” książek świątecznych, a teraz przyszła pora na nieco mniejszą porcję literatury dziecięcej. Co ciekawe, dość nietypową, ponieważ autorami pierwszej recenzowanej lektury jest matka z synem: Lucinda Riley i Harry Whittaker.

„Laura i świąteczny anioł” to w oryginale „Grace and the Christmas Angel” wydana prawie pięć miesięcy po śmierci Lucindy Riley i jej również uroczo dedykowana na stronie przedtytułowej – „Mamie – dziękuję, że byłaś moim Aniołem Stróżem na ziemi”. Wedle znanego polskiego serwisu do oceny książek jest to druga z kolei pozycja z serii „Aniołki”, jednak na oficjalnej stronie Lucindy Riley znalazłam informację, że jest na odwrót. Dalsze przekopywanie zasobów internetowych wyjaśniło, że zamieszanie najwyraźniej wynika z decyzji wydawcy. W Wielkiej Brytanii serię rozpoczyna „Laura...” z 2021 roku, a kolejna jest „Bill and the Dream Angel” z 2022 roku. W Polsce najpierw w czerwcu tego roku wyszła „Kubuś i Anioł snu”, a dopiero teraz w sezonie przedświątecznym „Laura…”.

Główną bohaterką jest, jakżeby inaczej, dziewczynka imieniem Laura, która w przededniu świąt Bożego Narodzenia wraz z bratem przygotowuje się do występu w szkolnych jasełkach. Oprócz odegrania roli pasterza Laura ma również zaśpiewać kolędę, co ją bardzo stresuje. Jedynym źródłem pociechy jest myśl o tym, że rodzice zasiądą w pierwszym rzędzie i to na nich zamierza skupić swą uwagę, aby poradzić sobie z tremą. Pech chce, że jej tata, kapitan kutra rybackiego, nie dociera na przedstawienie z powodu szalejącego na morzu sztormu. Tuląc choinkową ozdobę w formie aniołka, Laura zaczyna prosić burzę o ustąpienie i umożliwienie powrotu ojca do domu na święta. Świąteczny anioł Nadzieja słyszy prośbę dziewczynki i przystępuje do pracy.

Książka jest bardzo ładnie wydana. Okładka jest twarda, wyklejka świątecznie czerwona, tytuł wypisano złotymi literami, a wnętrze wypełniają utrzymane w intensywnych barwach rysunki Jane Rey. Wydaje się więc stworzona na mikołajkowy czy bożonarodzeniowy prezent. Muszę jednak przyznać, że widząc w tytule słowo „anioł” mimowolnie liczyłam na bardziej religijny charakter, to znaczy dziecko albo bezpośrednio zwróci się do Anioła Stróża albo pomodli jakąś prostą modlitwą. Nic takiego nie ma miejsca, dziewczynka nawet nie mówi do anioła, tylko zwraca się bezpośrednio do sztormu. W tekście w ogóle nie pada słowo Bóg, są jedynie anioły mieszkające na niebie, które owszem są siłą sprawczą, ale ich działalność nie zostaje przez ziemskich podopiecznych w ogóle rozpoznana, czy doceniona. Jedynie wszechwiedząca perspektywa czytelnika umożliwia zrozumienie całej sytuacji, co moim zdaniem jest trochę dziwnym i mieszającym w głowie najmłodszych wyborem.

Niemniej, lektura jest z pewnością pokrzepiająca i rozwiewająca dziecięce troski zarówno te zdawałoby się błahe, jak i poważne, związane z zagrożeniem życia, a aspekt materialistycznego przeżywania świąt ustępuje miejsca rodzinnej bliskości. Książka dedykowana jest grupie wiekowej 3-5 lat.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

„Laura i świąteczny anioł”, Lucinda Riley, Harry Whittaker, Wydawnictwo Albatros, Warszawa, 2022r.



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat
COUNT:15