Madonna - starsza pani bez retuszu

W minionym tygodniu zachęcona chwytliwym tytułem „Madonna bez retuszu”, kliknęłam od razu, żeby zobaczyć jak dziś wygląda królowa popu i moja idolka z dzieciństwa. I, rzeczywiście, nie zawiodłam się – na zdjęciach jest nie tylko niemal zupełnie naga, ale też nie tknięta photoshopem. Wiadomość, jak to bywa na plotkarskich portalach, została okraszona stosownym komentarzem, że graficy musieli się napracować, żeby nie było widać żył na rękach znanej piosenkarki. Dobrze, że nie musieli pracować nad poprawianiem ciała, bo to na szczęście Madonna zrobiła sama i to naprawdę z imponującym efektem, a tytuł tego artykuł nie powinien brzmieć „Madonna bez retuszu”, ale „Madonna NIE POTRZEBUJE retuszu”.

Kobieta wygląda świetnie, a oni z niej szydzą?! Wkurzyłam się, ale na szczęście moje oburzenie szybko ostudziły komentarze internautów. Spodziewałam się, jak zawsze, ostrej krytyki i chamstwa, które w Internecie jest codziennością, a tymczasem w bardzo pozytywnym sensie się rozczarowałam. Bo choć znalazły się opinie, że Madonna „wygląda jak facet” i „ma straszne żyły”, to ginęły one w większości pozytywnych wypowiedzi. Wtedy właśnie pomyślałam, że warto o tym napisać.

Czas płynie nieubłagalnie dla każdego z nas, ale dla kobiet jest jakby mniej łaskawy. Po 50-tce już raczej powinny szykować się do roli babci, ubierać skromniej, nie przyznawać się, że uprawiają seks, a już na pewno nie paradować publicznie z młodszym o 20 lat kochankiem. Mężczyzna to co innego, kiedy on po 50-tce dobrze się bawi, dobrze wygląda i spotyka z młodszymi kobietami, tak, jak np. Georg Clooney, nikogo to nie razi. Facet po pięćdziesiątce, może ćwiczyć, ale nie musi i tak jego zdjęcia bez retuszu nie zelektryzują świata. Tymczasem zdjęcie kobiety bez retuszu, ma pokazać, jej prawdziwy wiek, który tak bardzo stara się ukryć, ma ją obnażyć i upokorzyć, pokazać, jak wiemy z góry przegraną walkę z czasem, a wreszcie, że coś jest nie do końca tak, jak powinno z jej psychiką, skoro tyle uwagi poświęca swojemu ciału. I nie dotyczy to tylko Madonny – na tym przecież opiera się cała idea zdjęć gwiazd bez makijażu, czy dopatrywanie się działań chirurga plastycznego na twarzach celebrytów. Chcemy widzieć w nich coś mniej, czyli nas samych. Bo skoro retuszują ją na wszystkich zdjęciach, skoro ćwiczy jak szalona i regularnie odwiedza chirurga plastycznego, to nie ma w niej nic szczególnego, nie jest nikim, kim my nie mogłybyśmy być...

Rzecz w tym, że nie jesteśmy. Kiedy ja patrzę na prawie nagą Madonnę, nie widzę kobiety, która musi się czegokolwiek wstydzić, wręcz przeciwnie, widzę osobę, którą można podziwiać. Widzę kogoś, kto ciężko pracuje nie tylko nad swoim wizerunkiem, ale także nad swoim zdrowiem i samopoczuciem. Widzę kobietę, która sobie nie odpuściła, która dba o siebie i której życie nie skończyło się, bo przekroczyła jakąś granicę wiekową. To właśnie w szeregu komentarzy któryś z internautów słusznie napisał, że zna dziewiętnastolatki, które wyglądają gorzej i to niestety jest prawda. Z natury jesteśmy leniwi i po prostu nam się nie chce ćwiczyć, więc czy nie boli nas tym bardziej, że kobieta, która wpisuje się już w kategorię „starszej pani” nie tylko to robi, ale jeszcze osiąga naprawdę imponujące efekty? Najłatwiej jest pomyśleć, że jest „psychiczna” – to prosty sposób na usprawiedliwienie swojej leniwej normalności.

Dziś Madonna imponuje mi jeszcze bardziej, niż kiedy byłam dzieckiem i kiedy patrzę jeszcze raz na jej zdjęcia już wyobrażam sobie z jaką naganą i złośliwą satysfakcją można by o niej pisać, gdyby przypadkiem miała nadwagę...

Aleksandra Buba
(aleksandra.buba@dlalejdis.pl)