Marlena de Blasi: Na posiłek z bliskimi warto znaleźć czas

Opublikowano: 2011-05-25
Marlena de Blasi i jej romantyczne spojrzenie na kuchnię
O kuchni, dobrych tradycjach, miłości, odwadze, a przede wszystkim o magii posiłków dzielonych z bliskimi opowiada autorka bestsellerów...


„Tysiąc dni w Wenecji”, „Tysiąc dni w Toskanii” i „Tysiąc dnia w Orvieto” - Marlena de Blasi.

Jak to się stało, że zdecydowała się Pani zamieszkać we Włoszech?
Tak naprawdę to wcale nie wybrałam Włoch, a mężczyznę. Gdyby Fernando mieszkał w Afryce, to i ja bym tam zamieszkała. Historię naszego poznania opisałam w książce „Tysiąc dni w Wenecji”. Przyjechałam tam, ponieważ właśnie pisałam książkę o małych lokalnych winiarniach. I to właśnie w jednym z takich małych barów poznałam Fernanda. Przez tydzień zapraszał mnie na spotkanie, a ja ciągle odmawiałam. Wreszcie się zgodziłam tuż przed swoim wyjazdem z Wenecji. Była wtedy paskudna pogoda, na ulicach woda sięgała kostek, mimo to wybraliśmy się na pięciogodzinny spacer i prawie spóźniłam się na swój lot. Kiedy dotarłam do domu do St. Louis na mojej automatycznej sekretarce już czekała od niego wiadomość, że chce do mnie przyjechać.

Często rozmawiam z kobietami, które zmieniły swoje życie, rozwiodły się, założyły własny biznes, podjęły w życiu ryzyko, podobnie do Pani. Skąd brać potrzebną do tego odwagę?
W życiu są dwie bardzo ważne emocje – miłość i strach. Jeśli poddajemy się strachowi, wtedy ufamy tylko i wyłącznie sobie, a dopiero bez strachu możemy zaakceptować to, co przyniesie nam życie i poddać się przeznaczeniu. Odwaga płynie z miłości i jeśli ją mamy na pewno znajdziemy w sobie siłę i chęć, żeby podejmować zmiany. Wiele osób zazdrości odważnym i często mówią, że im się nie uda, lub powątpiewa w to, czy ich decyzje są dobre, tym czasem najczęściej sami chcieliby coś zmienić w swoim życiu, ale powstrzymuje ich strach.

Lubi Pani poezję, książki z epoki romantycznej, a Włochy to jedno z najbardziej romantycznych miejsc na świecie i wiele osób podróżuje tam właśnie w poszukiwaniu owego romantyzmu. Znajdą go tam?
Jeśli ktoś nie jest romantykiem, to nie będzie nim ani we Włoszech, ani nigdzie indziej, przecież geografia nie może tego zmienić. Chociaż Włochy są uznawane za romantyczne miejsce, to wcale nie ma tam mniej nieszczęśliwych ludzi, niż gdzie indziej. To nasze nastawienie decyduje, jak się czujemy, nie miejsce, w którym jesteśmy. To tak jak z naszym charakterem, nie możemy go zmienić, ale możemy dorastać.

Nie tęskni Pani za Stanami?
Dorastałam w Szwajcarii, od 17lat mieszkam we Włoszech, nie mam aż tak silnych korzeni ani tożsamości narodowej. Żyję tym co jest teraz i to jest najbardziej pełne życie.

Pięknie pisze Pani o kuchni, tymczasem kobiety dziś nie gotują. Ja sama przed rozmową, chciałam wypróbować któryś przepis, ale po prostu nie znalazłam na to wolnej chwili – praca, obowiązki domowe, u niektórych z nas szkoła, u wielu dzieci, trudno znaleźć jeszcze czas na gotowanie.
W pewnym sensie to wszystko wymówki. Sama jestem tego dobrym przykładem, bo przecież też od lat pracuję, mam swoją karierę, rodzinę a mimo wszystko potrafiłam zawsze wygospodarować czas na gotowanie. Wystarczy chcieć. Dziś kobiety są wyzwolone i to bardzo dobrze, bo przecież wiele musiało wycierpieć przez lata dyskryminacji, ale nie oznacza to, że należy zrywać ze wszystkimi tradycjami, bo nie wszystkie są złe. W gotowaniu dla rodziny chodzi nie tylko o to, żeby nakarmić bliskich, ale żeby okazać im troskę, czułość, pokazać im, że o nich myślimy.

Ale z drugiej strony współczesny tryb życia jest taki, że zanika wspólne zasiadanie za stołem?
To, niestety, prawda. Dawniej wspólny posiłek miał olbrzymie znaczenie, rodziny zasiadały razem przy stole, gdzie każdy mógł opowiedzieć, jak mu minął dzień, podzielić się swoimi radościami i troskami. Dziś nie tylko brak nam na to czasu, ale też wiele rzeczy nas rozprasza – telewizja, komputery, dzwoniące telefony komórkowe, każdy chce zjeść i śpieszyć się do swoich zajęć. Antidotum na tą sytuację mogłoby być małe cofnięcie się w czasie, wiele osób już to zauważa i mam nadzieję, że uda się powrócić do tej tradycji.

Ale dzisiaj spotkać wielopokoleniową rodzinę, która mieszka razem to też rzadkość
Znam wiele starszych osób, które są pełne wspaniałych historii i nie mają ich komu opowiedzieć, ale znam też wielu młodych ludzi, którzy spędzają czas tylko w gronie rówieśników. To nie jest dobre, bo tak jak starsi potrzebują młodszych, tak młodzi potrzebują ich wiedzy i doświadczenia. To bardzo źle, ze starsze osoby są wykluczane z rodzinnego grona, bo pozornie różne pokolenia mogą dać sobie bardzo wiele nawzajem, ale też przekazać wiele tradycji, także tych kulinarnych.

Tymczasem wciąż za czymś gonimy?
Przede wszystkim za ekonomicznym sukcesem, który nie jest wcale równoznaczny z sukcesem duchowym. Bo co z tego, że go osiągniemy, kiedy nie przynosi nam satysfakcji? Polska po długim i trudnym okresie dołączyła do państw o bardzo silnym kapitalizmie, wasz kraj musiał wiele nadrobić, ale musicie pamiętać, żeby nie doprowadzić do nieszczęścia, jakie spotkało Stany Zjednoczone podczas ostatniego kryzysu. Dlatego tak ważne jest, żeby pamiętać o tradycjach i rodzinie. Nie możemy tłumaczyć sobie – „nie wrócę dziś na obiad do domu, tylko zostanę w pracy i popracuję jeszcze dwie godziny, bo czeka mnie awans”. Potem nie będzie już ani obiadu, a nikogo, kto by na nas czekał.

A kobiety dodatkowo są dzisiaj bombardowane niemożliwymi wzorcami – bycia szczupłą, zawsze modną, idealną panią domu, osobą spełnioną zawodowo itp. Jak przeżyć w tej presji?
Przede wszystkim zastanówmy się, po co nam to? Czy ktoś będzie nas bardziej kochał, jeśli będziemy mieć nienaganną figurę? Czy będziemy szczęśliwsze? Życie musi być satysfakcjonujące przede wszystkim dla nas, a nie dla innych i ich wymagań. Społeczeństwo narzuca nam pewne normy i żeby się w nie wpasować staramy się ich trzymać i tu znów wracamy do kwestii odwagi. To, czy coś zmienimy w swoim życiu zleży od nas, a jeśli nie będziemy dbać o siebie, nie będziemy w nim spełnione.

W Pani książce podobały mi się nie tylko same przepisy, ale także sposób, w jaki opisuje Pani, jak wybierać i przechowywać różne produkty
Cieszę się, że to Pani zauważyła, bo uważam, że żeby być dobrym kucharzem, wcale nie świetnym a nawet wspaniałym, ale po prostu dobrym, trzeba też umieć kupować produkty spożywcze. Nie wszystko znajdziemy w supermarketach, dlatego warto szukać świeżych produktów na targach i w miejscach, gdzie sprzedawane są lokalne, ekologiczne produkty. Wracając do wcześniejszego pytania o zanikaniu tradycji wspólnego jedzenia, możemy na takie zakupy zabrać całą rodzinę i uczynić z nich sposób na wspólne spędzanie czasu.

Próbowała Pani polskiej kuchni?
Tak, już wcześniej, kiedy odwiedzałam wasz kraj, próbowałam polskiej kuchni i bardzo mi smakowała. Nie wiem, dlaczego, ale ma ona dla mnie bardzo nostalgiczny smak. Jedna z moich znajomych przygotowała dla mnie żurek, bardzo mi smakował, a nawet śnił mi się później smak tej zupy. Koniecznie muszę jej jeszcze raz spróbować. Zachwyciły mnie też wasze pierogi i te z grzybami ruskie były pyszne.

Rozmawiała
Aleksandra Buba
(aleksandra.buba@dlalejdis.pl)



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat
COUNT:15