Człowiek XXI wieku to z reguły osobnik zabiegany, przepracowany, zestresowany, gnający przed siebie i próbujący ze wszystkich sił rozciągnąć dobę. Niektórzy jednak pożegnali się z takim wizerunkiem swojej osoby i wprowadzają w życie Cittaslow. Na czym to polega? Chodzi przede wszystkim o poprawę jakości życia w miastach, poprzez wprowadzenie szeregu zmian przyjaznych dla człowieka, przyrody i zanieczyszczonego powietrza.
Ruch powolnych miast zapoczątkowany został w 1999 roku we Włoszech. Zaczęto tam wprowadzać zasady: wolno, cicho, mało, dokładnie, aktywnie. Postanowiono zawalczyć o zwolnienie negatywnie wpływającego na homo sapiens pędu życia. Zaczęto preferować czynności, których częścią składową jest zbawienne dla ludzkich organizmów, samopoczucia i środowiska słowo: „slow”. Pojawiła się więc wolna jazda samochodem, brak pośpiechu w spożywaniu posiłków, turystyka nakierowana na rzeczywiste cieszenie się odwiedzanymi miejscami bez bezmyślnego zaliczania kolejnych zabytków, którym poświęca się tylko kilka minut i wiele, wiele innych korzystnych idei. Starania mające pomóc ludziom żyć lepiej, zdrowiej, bardziej ekologicznie, odnaleźć równowagę i wewnętrzny spokój przekroczyły granicę Włoch, a idea Slow City zaczęła być przyjmowana w przeróżnych zakątkach świata. Nic dziwnego: powolne miasta to przestrzenie przyjazne mieszkańcom, miejsca piękne, czyste, gościnne i otwarte na świat. To „oazy spokoju” i „szkoły” uczące tego, co naprawdę uszczęśliwia.
Powolne miasto powinno posiadać m.in. odpowiednie prawodawstwo w zakresie ochrony środowiska, odpowiednią infrastrukturę miejską, powinno dbać o jakość życia mieszkańców i produkty lokalne, zmniejszać hałas oraz ruch uliczny, stawiać na energię pozyskiwaną ze źródeł przyjaznych atmosferze, tworzyć enklawy zieleni, rozwijać się tak, aby zachowywać i promować swoje dziedzictwo, a jednocześnie w rozsądny sposób korzystać z najnowszych technologii i wynalazków.
Pierwszym polskim miastem należącym do Międzynarodowego Stowarzyszenia Miast Cittaslow był Reszel. W jego ślady poszły między innymi: Lidzbark Warmiński, Olsztynek, Ryn, Gołdap, Biskupiec, Nidzica, Dobre Miasto.
Przynależność do grona Slow Cities to ogromne wyzwanie i wysiłek, ale dobroczynne skutki wprowadzonych zmian są nieocenione. Wizyta w miastach, które postawiły na ucieczkę od zgiełku cywilizacyjnego to możliwość odetchnięcia „pełną” piersią, zrelaksowania się i wyciszenia, nacieszenia pięknymi widokami, smacznym jedzeniem oraz przyjazną atmosferą. Nic tylko szukać takich miejsc na mapie i życzyć światu „epidemii” Slow City.
Iwona Trojan
(iwona.trojan@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com