Wzięło w niej udział prawie sto kobiet i mężczyzn w różnym wieku, którzy skandowali "Dość wyzysku!" czy "Darmowa praca kobiet” . W rękach dominowały tablice z hasłem: “Praca domowa nie jest darmowa!”, ale nie brakowało też i takich: ”Godne warunki porodu i macierzyństwa”, czy “Przemoc domowa nie jest sprawą prywatną”, "Ekonomia ma płeć, ale czy Twoją?", "Malutka... To jest pensja", "Demokracja bez kobiet to pół-demokracja" oraz "Przedszkola zamiast F16".
Wręczano czerwone kartki m.in. premierowi Donaldowi Tuskowi za utrzymywanie na stanowisku niekompetentnego urzędnika, jakim jest Pełnomocnik ds. równości kobiet i mężczyzn Elżbieta Radziszewska. Z kolei Radziszewska dostała czerwoną kartkę za skandaliczne wypowiedzi i za szerzenie poglądów dyskryminujących mniejszości seksualne. Dla ministra Michała Boni, za nie dostrzeganie nierówności płci i dyskryminacji kobiet w Raporcie “Polska 2030. Wyzwanie Rozwojowe", a dla posła PO Roberta Węgrzyna za seksistowskie wypowiedzi. Dostało się też rządzącym za brak refundacji środków antykoncepcyjnych, przymus nauki religii w szkołach, brak edukacji seksualnej oraz znieczuleń przy porodach.
Podczas manifestacji prym wiodły członkinie Partii Kobiet oraz Demokratycznej Unii Kobiet. Były też przedstawicielki Centrum Praw Kobiet.
Nie zabrakło też tzw. “antymanifestacji” z plakatem Fundacji Pro, pokazującym Hitlera i zabity ludzki płód.